środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 3 - Kara musi być

 Odwróciła się i spojrzała na Alex. Odkąd trafiła do Slytherinu nie zamieniły ze sobą ani jednego zdania. Kate czuła do niej żal. Miały się ze sobą nie rozstawać. Teraz brunetka patrzyła na nią swoimi czekoladowymi oczami z nadzieją. Gryfonka nie potrafiła długo się na nią gniewać.
- No dobra, ale nie boisz się, że będą o tobie gadać? W końcu ja jestem z Gryffindoru, a już się skapnęłam, że powinnyśmy się nienawidzić. - spojrzała na nią podejrzliwie.
   Alex znana jej była z tego, że reputacja i wygląd były dla niej wszystkim. Potrafiła przerwać z kimś przyjaźń z bardzo błahych powodów. Tak naprawdę mało osób wiedziało, że jest ona dwulicową osobą. Do tej nielicznej grupy należała Catherine. Mimo jej ciągłej paplaniny o ciuchach, chłopakach i obgadywaniu innych bardzo ją lubiła. Za żadne skarby nie zmieniłaby w niej czegoś. Była dla niej wyjątkowa taka jaka jest.
- Nie jestem tobą. Nie będę wrzeszczeć na ludzi tak jak ty.
   Obie zaśmiały się głośno i szybkim krokiem ruszyły w stronę lochów. Catherine rozejrzała się dokładnie. Było tu zimniej niż w reszcie zamku, a w dodatku wzdłuż ścian stały półki pełne słojów, w których pływały najróżniejsze marynowanie zwierzęta. Większość uczniów dostawała gęsiej skórki na sam jej widok, ale blondynka w przeciwieństwie do nich czuła podniecenie i rosnącą w niej ekscytację. Chciały wejść do sali, ale przy drzwiach stała grupka Ślizgonów na czele, której stał nie kto inny jak Draco Malfoy. Kate kompletnie zapomniała, że również z nim będzie miała zajęcia. Jej dobry humor równie szybko jak się pojawił tak też znikł. Zacisnęła ręce w pięść aż jej pobladły kostki i z podniesioną głową starała się ominąć blondyna. Jednak to nie było łatwe zadanie. Kiedy Draco zobaczył jego kolejną ofiarę do znęcanie się w tym roku zagrodził jej drogę.
- Nie tak szybko mieszańcu. Nie chcesz z nami pogadać? Strach cię obleciał? - zapytał łapiąc ją za ramie, a jego koledzy parsknęli śmiechem.
  Kate spojrzała w stronę swoje przyjaciółki, ale nie znalazła w niej żadnego poparcia. Alex starała się zignorować całą tą sytuacje. W pewnym sensie rozumiała jej zachowanie. Była Ślizgonką, a jeśli zadrze z uczniami z jej domu to może to się dla niej źle skończyć. Jednak w tej chwili czuła złość przechodzącą przez całe jej ciało. Spojrzała prosto w oczy Ślizgona z nieukrywaną nienawiścią. Szarpnęła wyrywając się w ten sposób z jego mocnego uścisku. Nim Malfoy zdążył jakkolwiek zareagować Gryfonka była już w klasie. Tylko na odchodne powiedziała:
- Idź się lecz bo niedługo już nic ci nie pomoże.
   Nie widziała reakcji Ślizgona, ale była pewna, że cały trzęsie się ze złości. Nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenia i ciche szepty uczniów usiadła obok Alex.
- Przepraszam, że ci nie pomogłam, ale widzę, że sama sobie poradziłaś.
- Następnym razem zrobię takiego focha, że będę cię omijać przez miesiąc.
   Nim Alex zdążyła cokolwiek powiedzieć do sali wszedł nauczyciel. Z tego co słyszała Gryfonka był to profesor Snape. Przyjrzała mu się dokładnie. Według niej wyglądał przerażająco jednak i to nie zniechęciło ją do tej lekcji. Nadal była podekscytowania, że w końcu pokaże na co ją stać. Eliksiry w Beauxbatons były jej ulubioną lekcją. Nawet Melanie nie przebijała jej wiedzą na tym przedmiocie. Z uwagą słuchała każdego jego słowa i analizowała je dogłębnie.
- Tak ja mówiłem to wzeszłym i w każdym wcześniejszym roku jesteście tutaj, żeby nauczyć się subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania eliksirów. - zaczął.
   Te słowa Kate coś przypominały. Po chwilowym zastanowieniu się zrozumiała, że podobne słowa padły z ust jej wcześniejszej profesor. Kiedy chciała to powiedzieć Ślizgonce, która rówierz wyglądała na zamyśloną w ich stronę spojrzał Snape. Obdarował je mrożącym krew w żyłach spojrzeniem i prawie, że wysyczał.
- O czym tak dyskutujecie. Może podzielicie się z nami swoimi ploteczkami?
   Draco Malfoy i jego przyjaciele Crabbe i Goyle parsknęli śmiechem, zakrywając twarze rękami. Mimo zjadliwego tonu nauczyciela Kate ani przez chwilę nie czuła speszona. Pytanie Snape'a jeszcze bardziej wzbudziło jej ciekawość.
- Bo ja się zastanawiam czy pan zna profesor Prince? Uczyła ona nas w Beauxbatons.
   Snape po tych słowach momentalnie zbladł chociaż nie było widać po nim tego. Próbując zamaskować swoje zdziwienie warknął na Gryfonkę:
- Johnson czy ja pozwoliłem ci mówić? Przez twoje bezczelne zachowanie Gryffindor traci dziesięć punktów.
   Przez Gryfonów przeszedł cichy pomruk niezadowolenia. Jednak Snape próbując jeszcze bardziej pogłębić Kate i pokazać gdzie jest jej miejsce zaczął bombardować ją pytaniami.
- Johnoson - powiedział z nienacka Snape. - Co mi wyjdzie, jeśli dodam sproszkowanego korzenia asfodelusa do nalewki z piołunu.
   Po ostatnim wybuchu Kate była lekko skrępowana. Jednak pytanie profesora poprawiło jej nastrój. Rozejrzała się po klasie i zauważyła jak ręka Hermiony i Melanie wystrzeliła w powietrze.
- Stworzy się napój usypiający, że nie jedna osoba by padła. Wywar żywej śmierci. Tak się nazywa. Powoduje omdlenia, które wyglądają jak śmierć. Powoduje ją tylko w przypadku skrajnego przedawkowania. - powiedziała Kate patrząc prosto w oczy profesora.
   Po tych słowach Snape zrobił się cały czerwony. Odwrócił się do niej plecami i burkną:
- Za bezczelne zachowanie panno Johnson szlaban. Niech się pani stawi pod moim gabinetem dzisiaj po lekcjach.
   Catherine przez całą lekcję nie odzywała się już ani słowem. Snape podzielił ich na pary i kazał sporządzić trudny napój o nazwie Eliksir Euforii. Miotał się po lochu w swojej długiej, czarnej pelerynie obserwując, jak sporządzają go krytykując prawie wszystkich oprócz Malfoya, którego wyraźnie faworyzował. Snape poszedł na drugi koniec klasy i wtedy właśnie lach wypełniła chmura gryzącego, zielonego dymu i rozległ się głośny syk. Blaise Zabini, który razem z Malfoyem ważył eliksir popchnął przypadkiem kociołek, który wylał się na posadzkę, wypalając dziury w butach sąsiadów.
- Idioci! - warknął Snape i jednym machnięciem różdżki oczyścił posadzkę z rozlanego wywaru. - Malfoy, Zabini! Obaj po lekcjach do mojego gabinetu razem z panną Johnson!
   Catherine czuła, że zaraz chyba zemdleje. Nie dość, że straciła punkty to jeszcze będzie miała karę razem ze Ślizgonami. Po mimo tego, że słynęła ze swojej odwagi to było dla niej za duże wyzwanie. Kiedy odwróciła się w stronę Malofya ten spojrzał na nią z błyskiem w oku. Nie wiedziała dlaczego, ale miała przeczucie, że jego kolega specjalnie popchnął ten kociołek. Po lekcji podzieliła się tymi spostrzeżeniami z Melanie i Alex.
- Nie bądź głupia. Oni nie mają tyle mózgu żeby wpaść na taki genialny plan. - odparła Mel.
   Może i miała racje, ale Kate nadal miała złe przeczucia odnośnie tego szlabanu.
 
   Od razu po lekcjach zdjęła swoją szatę i nałożyła codzienne ubrania. Ruszyła w stronę lochów z lekką niepewnością. Kiedy spostrzegła, że Ślizgonów jeszcze nie ma odetchnęła z ulgą. Jednak ta chwila nie trwała długo. Odwróciła się za siebie i wtedy zauważyła ich.
- Co mieszańcu? Stęskniłaś się? Niestety nie przywitam się z tobą bo mogę się zarazić brzydotą. - powiedział do niej z ironicznym półuśmiechem na ustach.
   Starała się go ignorować, ale to nie zniechęciło Ślizgona, jednak wręcz przeciwnie. Całe wakacje czekał by zrujnować czyjeś życie. Jego zabawę przerwał mu Blaise.
- Daj jej spokój Smoku. Ty tylko potrafisz dokuczać ja chętnie z nią pogadam. Wydaje się być ciekawa... - te ostanie zdanie powiedział do siebie.
   Jednak tej wypowiedzi Gryfonka nie usłyszała. Blaise podszedł do niej i wyciągnął rękę na przywitanie.
- Hej. Jestem Blaise, ale przyjaciele mówił na mnie Diabeł.
   Kate niepewnie uścisnęła jego dłoń. Po chwili uśmiechnęła się i powiedziała:
- A ja jestem Catherine. Możesz na mnie mówić Kate.
   Draco przyglądam się całej tej sytuacji z szeroko otwartymi oczami. Nigdy po swoim przyjacielu nie spodziewałby się takiego zachowania. Blondynka za to wyglądała na zadowoloną z takiego obrotu sprawy. Uśmiechnęła się do niego promiennie. Diabeł po chwili myślenia zwrócił się do Kate:
- A gdyby tak zdrobnić twoje imię to wyszło by Cat. Mogę tak na ciebie mówić?
   Kate lekko się zarumieniła i przytaknęła. Nim ktokolwiek z nich zdążył coś powiedzieć Draco złapał Blaise za ramię i odciągnął go od niej na bezpieczną odległość.
- Co ty wyrabiasz Diable? Przecież to Gryfonka! I do tego mieszaniec! - syknął tak by Kate tego nie usłyszała.
- No, ale zobacz. Ona jest taka gorąca. Nie bądź zazdrosny Smoku. Chcę z nią tylko pogadać. - poklepał go po ramieniu i wrócił do dalszej rozmowy z blondynką.
   Nim ktokolwiek zdążył zareagować Snape przyszedł już wpuszczając ich do sali. Każdego porozdzielał tak, że do końca szlabanu się nie spotkali. Po tym wszystkim Catherine wróciła do swojego dormitorium z wielkim znakiem zapytania. Położyła się spać nie rozmawiając przed tym z nikim i odpłynęła w błogi sen.

2 komentarze:

  1. O. Ja. Cie. @.@
    Koleżanko ja nie wiem dlaczego wcześniej nie trafiłam na tego bloga @.@
    @smeksiu - tu masz.mojego twittera jeśli masz konto błagam dawaj mi znać o kolejnych rozdziałach :3
    Ps. Tez mam bloga jak chcesz poczytaj, komentarz tez jest mile widziany www.there-where-are-my-demons-hide.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku! Dziękuję. Ma twittera. Będę cię informować, a na twojego bloga chętnie wpadnę. Dziękuję za komentarz :) Mój to @IdealTiny

      Usuń